Logo
🔍

2 Królewska 4 SNP

« Elizeusz i pomnożenie oliwy

1. Pewna kobieta, żona jednego z uczniów prorockich, poskarżyła się Elizeuszowi: Twój sługa, a mój mąż, nie żyje. Sam wiesz, że był to człowiek żyjący w bojaźni PANA. Po śmierci męża przyszedł wierzyciel, by wziąć w niewolę dwoje moich dzieci.

2. Elizeusz zapytał: Co mogę dla ciebie zrobić? Powiedz mi, proszę, czy masz coś jeszcze w domu? A ona na to: Pozostał twojej służącej tylko mały flakonik z oliwą.

3. Dobrze — odpowiedział. — Udaj się zatem do wszystkich swoich sąsiadów i pożycz od nich puste naczynia. Zadbaj też, by tych naczyń nie było zbyt mało.

4. Potem wejdź do domu, zamknij drzwi za sobą i za swoimi synami i nalewaj oliwy do wszystkich tych naczyń, a pełne naczynia odstawiaj.

5. Kobieta odeszła, zamknęła drzwi za sobą i za swoimi synami; oni podsuwali jej naczynia, a ona napełniała je oliwą.

6. Przy ostatnim naczyniu powiedziała do syna: Podsuń, proszę, następne. Lecz on odpowiedział: Więcej naczyń nie ma. Wtedy też z flakonika przestała wypływać oliwa.

Wskrzeszenie syna Szunamitki

7. Poszła więc i opowiedziała o tym mężowi Bożemu. A on na to: Idź, sprzedaj oliwę i spłać dług. A z tego, co pozostanie, utrzymuj siebie i synów.

8. Któregoś razu Elizeusz przechodził przez Szunem. Mieszkała tam pewna zamożna kobieta. Zatrzymała go ona na posiłek. Odtąd już stołował się u niej, ilekroć tamtędy przechodził.

9. Ona zaś powiedziała do męża: Jestem pewna, że ten mąż Boży, który wciąż tędy przechodzi, jest święty.

10. Wymurujmy mu, proszę, małą komnatę na naszym płaskim dachu. Wstawmy do niej łóżko, stół, krzesło i lampę. Niech ma się gdzie przespać, gdy znowu nas odwiedzi.

11. Kiedy więc Elizeusz pojawił się u nich, zaszedł do tej komnaty i położył się tam na spoczynek.

12. Polecił wówczas swojemu słudze Gehaziemu: Proszę, zawołaj tę kobietę. I Szunamitka wkrótce stanęła przed nim.

13. Już przez Gehaziego Elizeusz wyraził jej wdzięczność, kazał przekazać, że docenia troskę, którą im okazała. Kiedy więc przyszła, zapytał: Czy moglibyśmy coś dla ciebie zrobić? Może moglibyśmy powiedzieć coś królowi lub dowódcy wojska? Dziękuję — odpowiedziała. — Mieszkam tu wśród swoich i czuję się bezpieczna.

14. Gdy Elizeusz nie przestawał zastanawiać się, co można by dla niej uczynić, Gehazi zauważył: Właściwie nie ma ona syna, a jej mąż jest już starszy.

15. Zawołaj ją zatem! — polecił Elizeusz. Gdy znów stanęła u wejścia,

16. Elizeusz zapowiedział: O tej porze za rok będziesz piastować syna. Ależ, mój panie, mężu Boży — odpowiedziała. — Nie łudź swojej służącej.

17. A jednak kobieta ta poczęła i za rok o tej porze urodziła syna, o którym powiedział jej Elizeusz.

18. Gdy chłopiec podrósł, wyszedł pewnego dnia na pole do ojca, do żniwiarzy.

19. Wtem zawołał do ojca: O, moja głowa! Moja głowa! A ojciec polecił słudze: Zanieś go do jego mamy!

20. Sługa to uczynił, a chłopiec przesiedział na jej kolanach do wczesnego popołudnia — i zmarł.

21. Wtedy matka zaniosła go na górę, położyła na łóżku męża Bożego, wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

22. Następnie przywołała męża i powiedziała: Przyślij mi, proszę, któregoś ze sług i jakąś oślicę, wybiorę się szybko do męża Bożego i wrócę.

23. Dlaczego chcesz iść do niego dzisiaj? — zapytał mąż. — Przecież to ani nów, ani szabat. A ona na to: Bądź spokojny!

24. Wkrótce kazała osiodłać oślicę i powiedziała do sługi: Prowadź i nie zatrzymuj się, dopóki ci nie powiem.

25. Ruszyła więc i przybyła do męża Bożego na górę Karmel. A gdy mąż Boży zobaczył ją z oddali, powiedział do swojego sługi Gehaziego: Oto nasza Szunamitka!

26. Biegnij jej naprzeciw i zapytaj: Jak ci się powodzi? Jak się wiedzie mężowi? Jak miewa się chłopiec? A ona na to: Dobrze.

27. Ale gdy dotarła do męża Bożego na górę, przywarła do jego stóp. Gehazi podszedł, aby ją odsunąć, lecz mąż Boży powstrzymał go: Zostaw ją. Jej dusza jest pełna goryczy. PAN to przede mną zataił. Nie powiedział mi o tym.

28. Czy ja prosiłam mojego pana o syna? — zapytała kobieta. — Czy nie powiedziałam raczej: Nie zwódź mnie?

29. Wtedy Elizeusz polecił Gehaziemu: Przepasz biodra, weź do ręki moją laskę i idź! Nikogo po drodze nie pozdrawiaj i nikomu nie odpowiadaj na pozdrowienie. Idź tam i połóż moją laskę na twarzy chłopca.

30. Lecz matka chłopca wtrąciła: Jak żyje PAN i jak żyjesz ty sam, że cię nie opuszczę. Wstał więc i ruszył za nią.

31. Gehazi mimo to pośpieszył przed nimi i położył laskę na twarzy chłopca. Chłopiec jednak nie wydał żadnego głosu ani nie zdradził żadnych oznak życia. Gehazi zatem zawrócił i doniósł: Chłopiec się nie obudził.

32. Gdy Elizeusz wszedł do domu, chłopiec leżał martwy na jego łóżku.

33. Wszedł więc do środka, zamknął drzwi przed obojgiem i zaczął modlić się do PANA.

34. Potem wszedł na łóżko i położył się na chłopcu. Ułożył usta na jego ustach, oczy na jego oczach i dłonie na jego dłoniach. Otulił go sobą i rozgrzał ciało dziecka.

35. Potem wstał, chodził po komnacie w jedną i w drugą stronę, a następnie znów wszedł na łóżko i otulał chłopca swym ciałem. W końcu malec kichnął siedem razy i otworzył oczy.

36. Elizeusz przywołał Gehaziego: Zawołaj Szunamitkę — polecił. A kiedy zjawiła się u niego, powiedział: Możesz wziąć swojego syna.

Odtrucie trującej potrawy

37. Ona weszła, padła mu do stóp i pokłoniła mu się w ten sposób aż do ziemi. Potem wzięła swojego syna i wyszła.

38. Gdy Elizeusz wrócił do Gilgal, a w kraju nastał głód i uczniowie proroccy siedzieli przed nim, powiedział do swojego sługi: Postaw na ogniu wielki kocioł i ugotuj dla tych uczniów potrawę.

39. W tym czasie jeden z nich wyszedł w pole, aby nazbierać ziół, i wtedy natknął się na jakieś dzikie pnącza. Narwał z nich owoców, wypełnił nimi szatę, wrócił i wkroił te owoce do kotła z potrawą. Nikt tego nie zauważył.

40. Wkrótce potrawę rozlano i podano ludziom. Lecz gdy jej skosztowali, krzyknęli: Śmierć w kotle, mężu Boży! Nie byli w stanie jeść.

Rozmnożenie chleba

41. Wtedy Elizeusz polecił: Przynieście mi mąki. Gdy to zrobiono, wsypał mąkę do kotła i powiedział: Teraz możesz podać tę potrawę ludziom. Jedli więc i nie było w kotle już nic szkodliwego.

42. Z Baal-Szalisza przyszedł też pewien człowiek. Przyniósł on dla męża Bożego chleb z pierwocin ziarna. Było to dwadzieścia bochenków jęczmiennego chleba. Przyniósł też pełną płachtę warzyw i owoców z ogrodu. Elizeusz polecił: Rozdaj to ludziom, niech jedzą.

43. Lecz ten, który mu posługiwał, zauważył: Jak mam to rozdać całej setce mężczyzn?! Ale on powtórzył: Rozdaj to ludziom, niech jedzą. Gdyż tak mówi PAN: Najedzą się i jeszcze zostanie.

44. Rozdał to zatem wszystkim, a oni jedli i jeszcze zostało — zgodnie ze Słowem PANA.

»