Mateusza 22 BW1975
1. A Jezus odpowiadając, mówił do nich znowu w podobieństwach tymi słowy:
2. Podobne jest Królestwo Niebios do pewnego króla, który sprawił wesele swemu synowi.
3. I posłał swe sługi, aby wezwali zaproszonych na wesele, ale ci nie chcieli przyjść.
4. Znowu posłał inne sługi, mówiąc: Powiedzcie zaproszonym: Oto ucztę moją przygotowałem, woły moje i bydło tuczne pobito, i wszystko jest gotowe, pójdźcie na wesele.
5. Ale oni, nie dbając o to, odeszli, jeden do własnej roli, drugi do swego handlu.
6. A pozostali, pochwyciwszy jego sługi, znieważyli i pozabijali ich.
7. I rozgniewał się król, a wysławszy swe wojska, wytracił owych morderców i miasto ich spalił.
8. Wtedy rzecze sługom swoim: Wesele wprawdzie jest gotowe, ale zaproszeni nie byli godni.
9. Idźcie przeto na rozstajne drogi, a kogokolwiek spotkacie, zaproście na wesele.
10. Słudzy ci wyszli na drogi, sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych, i sala weselna zapełniła się gośćmi.
11. A gdy wszedł król, aby przypatrzeć się gościom, ujrzał tam człowieka nie odzianego w szatę weselną.
12. I rzecze do niego: Przyjacielu, jak wszedłeś tutaj, nie mając szaty weselnej? A on oniemiał.
13. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu nogi i ręce i wyrzućcie go do ciemności zewnętrznej; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
14. Albowiem wielu jest wezwanych, ale mało wybranych.
15. Wtedy faryzeusze, odszedłszy, naradzali się, jakby go usidlić słowem.
16. I wysłali do niego uczniów swoich wraz z Herodianami, którzy powiedzieli: Nauczycielu, wiemy, że jesteś szczery i drogi Bożej w prawdzie uczysz, i na nikim ci nie zależy, albowiem nie oglądasz się na osobę ludzką.
17. Powiedz nam przeto: Jak ci się zdaje? Czy należy płacić podatek cesarzowi, czy nie?
18. A Jezus, poznawszy ich złośliwość, rzekł: Czemu mnie kusicie, obłudnicy?
19. Pokażcie mi monetę podatkową; a oni przynieśli mu denar.
20. I rzecze im: Czyja to podobizna i czyj napis?
21. Powiadają: Cesarza. Wtedy mówi do nich: Oddawajcie więc, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego, Bogu.
22. A gdy to usłyszeli, zdziwili się, po czym opuścili go i odeszli.
23. W tym dniu przystąpili do niego saduceusze, którzy utrzymują, że nie ma zmartwychwstania, i zapytali go,
24. Mówiąc: Nauczycielu! Mojżesz powiedział: Jeśliby ktoś umarł bezdzietnie, poślubi brat jego wdowę po nim i wzbudzi potomstwo bratu swemu.
25. Było tedy u nas siedmiu braci; i pierwszy pojąwszy żonę, umarł, i nie mając potomstwa, zostawił żonę swoją bratu swemu.
26. Podobnie i drugi, i trzeci, aż do siódmego.
27. A w końcu po wszystkich zmarła i ta niewiasta.
28. Przy zmartwychwstaniu tedy któregoż z tych siedmiu żoną będzie? Wszak ją wszyscy mieli.
29. A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej.
30. Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie.
31. A co do zmartwychwstania, czy nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach:
32. Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba! Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych.
33. A lud, który to słyszał, zdumiewał się nad nauką jego.
34. Lecz gdy faryzeusze usłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zgromadzili się wokół niego,
35. A jeden z nich, znawca zakonu, wystawiając go na próbę, zapytał:
36. Nauczycielu, które przykazanie jest największe?
37. A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.
38. To jest największe i pierwsze przykazanie.
39. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
40. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy.
41. A gdy się zeszli faryzeusze, zapytał ich Jezus,
42. Mówiąc: Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest synem? Mówią mu: Dawidowym.
43. Rzecze im: Jakże więc Dawid w natchnieniu Ducha nazywa go Panem, gdy mówi:
44. Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich pod nogi twoje.
45. Jeśli więc Dawid nazywa go Panem, jakże może być synem jego?
46. I nikt nie mógł mu odpowiedzieć ani słowa, ani też już nikt od owego dnia nie odważył się go pytać.